Wolontariatu trzeba uczyć się od dziecka

Wyjazd do Lublina i Kozłówki

W planie naszej działalności wolontariackiej był wyjazd szkoleniowy do dużego ośrodka działalności wolontariackiej taki najbliższym nam ośrodkiem jest Lublin. Wolontariat w Lublinie opiera się przede wszystkim na studiującej tam młodzieży. Nsze stowarzyszenie nawiązało mkontakt ze Stowarzyszeniem Centrum Wolontariatu w Lublinie.

Najważnieszymi wydarzeniami podczas pobytu w Lublinie były szkolenia dla naszych wolontariuszy, przeprowadzone w ośrodku szkoleniowym Stowarzyszenia Centrum Wolontariatu przy ulicy Głębokiej. Przeprowadzający je wolontariusze dokładnie i rzeczowo zapoznali nas z zagadnieniami pracy wolontariackiej, zwracajac szczególną uwagę na następujące sprawy:

  • co to jest wolontariat,
  • kto może zostać wolontariuszem,
  • co możemy zrobić jako wolontariusze,
  • jak zaplanować zadania wolontriackie,
  • jak wykonać te zadania,
  • jak propagować idee wolontariatu,
  • i jeszcze inne zagadnienia...

Szkolenie odbywało się oddzielnie dla grupy młodszej - szkoły podstawowej oraz dla grupy starszej - gimnazjalnej. Najważniejszym tematem szkolenia było dokładne omówienie jak zorganizować imprezę dla środowiska lokalnego. Dowiedzieliśmy się kto może zorganizować imprezę, jaka to może być impreza, jakie warunki trzeba spełnić, o jakie sprawy koniecznie zadbać, aby impreza była bezpieczna i atrakcyjna, a organizatorzy pporadzili sobie z ogromem zadań.

Podczas gdy jedna grupa brała udział w szkoleniu, druga poznawała Lublin. Młodsi wolontariusze zwiedzili podziemia Lublina, zaś starsi zamek lubelski, szczególnie zaś ciekawym punktem było wejście na basztę zamkową i podziwianie panoramy Lublina.















Po szkoleniach i zwiedzaniu Lublina udaliśmy się na obiad. Wszystkim smakowało i dla wszystkich starczyło

Ostatim punktem wyjazdu było zwiedzanie pałacu w Kozłówce. W oczekiwaniu na wejście do pałacu spacerowaliśmy po ogrodzie przedpałacowym, po czym rozpoczęliśmy zwiedzanie. Spotkaliśmy się w dużym i przestronnym holu, wypełnionym obrazami. Najpierw przewodnik przedstawił nam historię pałacu oraz drzewo genealogiczne rodziny Zamoyskich. Następnie zakręconymi schodami udaliśmy się na górę, gdzie zwiedzaliśmy pokoje gościnne, sypialnie, gabinety i inne pomieszczenia. Zachwyceni byliśmy przepięknymi wnętrzami pałacowymi. Część gimnazjalistek wzdychała, że też chciałaby mieszkać w pałacu, jak księżniczki. Przewodnik opowiadał o ówczesnych rozwiązaniach technicznych, np. o lodówce - w tamtych czasach lodówką był drewniany mebel od środka wyłożony blachą, do którego wsypywało się skruszony lód. Latem lodu nie było, dlatego jeszcze zimą zbierano lód i w piwnicy zasypywano go trocinami, co powodowało, że się nie roztapiał. Po zakończeniu zwiedzania wolontariusze przeszli po wielkim ogrodzie za pałacem.

Przepiękny jest również park pałacowy, najlepiej utrzymane trawniki i rabaty kwiatowe. Zaobserwowaliśmy nawet dwie ekipy fotografujące pary ślubne, mimo, że nie była to sobota ani niedziela.

Zastanawialiśmy się, czy w pielęgnowaniu pałacu i parku pomagają wolontariusze, ale raczej tej klasy zabytek musi być utrzymywany przez ekipy profesjonalistów.